2019 rok w pigułce

Kolejny rok mija, nie mogę powiedzieć, że był tragiczny, ale najlepszy też nie. Trochę zmieniło się moje myślenie o przyszłości, o samej sobie oraz o innych. Zaangażowałam się w nowe projekty, a niektóre zakończyłam. Wielu rzeczy próbowałam po raz pierwszy i zaczęłam być bardziej spontaniczna w podejmowaniu decyzji. Chciałabym dla samej siebie trochę ten rok podsumować.


Studia
Pierwsza sesja zimowa i pierwsza porażka - niezdany egzamin z wprowadzenia do psychologii i historii myśli psychologicznej. Tak właściwie jedyny przedmiot na pierwszym semestrze, który jest stricte związany z moim kierunkiem. Biorę warunek, w końcu nie poddam się tak szybko. Następny krok - logowanie do grup zajęciowych na drugi semestr. Jest jedna wykładowczyni do której bardzo nie chcę trafić i oczywiście nie mam szczęścia i trafiam. Kończąc te ćwiczenia z kolejnym warunkiem, ale to nie jedyne komplikacje związane z sesją. W czerwcu kiedy odbywają się egzaminy z sesji, mają miejsce również inne egzaminy. Oczywiście mimo tego, że bardzo się starałam jakoś wszystko ogarnąć, wszystkich terminów nie dało się pogodzić. W ten sposób musiałam odpuścić dwa egzaminy i podejść do nich dopiero w sesji poprawkowej, na szczęście wtedy się udało, bo już traciłam nadzieję. Bardzo miło wspominam za to jak dzień przed egzaminem z procesów poznawczych pojechałam ze znajomymi na spektakl do Krakowa, a potem zrobiliśmy małą imprezkę w mieszkaniu jednej z dziewczyn. Rano, na kacu jechałam z Krakowa prosto na egzamin, ale nie żałuję tego pomimo, że nie zdałam go wtedy. Rejestracja do grup na trzeci semestr również nie poszła po mojej myśli, ale jak to się skończy okaże się w lutym. Podsumowując po pierwszym roku mam już dwa warunki i nie wiem czy najbliższa sesja nie przesądzi o tym, że będę zmuszona rzucić te studia, ale uwielbiam je, tematyka poruszana na nich jest mi bardzo bliska i jeśli będzie mi dane to chcę je skończyć.

Aktorstwo
Kolejny trudny dział, w którym zaszły duże rewolucje w tym roku. Pierwszy rok w szkole aktorskiej był wspaniały, czułam się tam bardzo dobrze, do tego stopnia, że postanowiłam zdawać do PWST. Złożyłam podania do Krakowa, Warszawy i Łodzi. Egzaminy wstępne wspominam bardzo pozytywnie mimo, że nie udało mi się przejść nigdzie chociaż do drugiego etapu. Najtrudniejsze było to, że o tym, że zdaję do PWST wiedziała tylko moja mama i dwie przyjaciółki. Myślę, że to jak wyglądały egzaminy zasługuje na osobny post. Mimo niepowodzeń to mnie nie złamało. Pod koniec czerwca statystowałam też po raz pierwszy w reklamie piwa. Jest to bardzo męczące, pracuje się około 12h dziennie, ale jak się wymkniesz to równie dobrze możesz przesiedzieć cały dzień w cieniu gadając z innymi, bo przy takiej liczbie nie zauważą braku 3 osób. Pod koniec sierpnia dowiedziałam się, że jest nabór do Czarnego Teatru w mojej okolicy, poszłam więc na rozmowę wstępną. Pomimo tego, że jego forma odbiega od tradycyjnie rozumianego teatru to dołączyłam do nich. Odnalazłam tam trochę siebie, choć nie wszystko przychodzi mi łatwo. Myślę, że o tym na czym to polega też jeszcze kiedyś napiszę. We wrześniu poszłam na casting do spektaklu, co dość istotne poszłam tam na kacu, bo dzień wcześniej mimo, że długo się trzymałam tego, że tylko symbolicznie napiję się kieliszek wina, to szybko straciłam moją silną wolę pod wpływem innych. Jak się domyślacie nie dostałam tej roli. Wtedy nadszedł październik i równia pochyła w moim podejściu do aktorstwa. Szkoła zaczęła kojarzyć mi się ze stresem i coraz gorzej się tam czułam. Miałam ochotę rzucić wszystko, bo już nie czułam, że tam pasuje i że cokolwiek potrafię. Po rozważeniu za i przeciw postanowiłam, że skończę tą szkołę, już niewiele zostało. Jednak rzuciłam zajęcia teatralne, na które uczęszczałam od 6 lat, bo w ogóle nie czułam się tam doceniana. Ogólnie nie żałuję tych wszystkich decyzji, uważam, że każda była po coś.

Rodzina
Dużą część tego roku spędziłam w szpitalach. Najpierw wypadek babci, który przykuł ją do łóżka, później operacja, która została wykonana nie do końca dobrze i musiała przejść kolejną. Kosztowało ją to wiele bólu i zmartwień, później długo bała się stanąć na nogach nawet przy balkoniku. Przez to, że babcia wylądowała w szpitalu, ja z tatą pojechaliśmy do Krynicy Morskiej za nich na wakacje, ale nie umiałam się tym cieszyć. Wakacje z tatą zawsze były dla mnie trudne, a teraz jeszcze okoliczności w jakich się na nich znalazłam nie były miłe. Niestety coraz bardziej widzę jak jestem do niego podobna i boję się, że skończę tak jak on. Ale jest moje największe wsparcie, czyli mama. W tym roku pojechałyśmy do Białegostoku po raz pierwszy w życiu i to miasto zaskoczyło mnie bardzo pozytywnie. Oprócz tego byłyśmy w Warszawie i mimo tego, że byłam już tam wiele razy to w tym roku pierwszy raz pojechałam na Wilanów i poszłam tam do zoo. Ostatni wyjazd to były 4 dni w Szczyrku z mamą i dziadkiem, choć wiele razy się irytowałam, bo energia mnie rozpierała, a mało spacerowaliśmy bo dziadek nie ma już tyle siły co kiedyś, to tak naprawdę trudno mi się pogodzić z tym, że może go kiedyś zabraknąć i że już nie potrafi mi tak dotrzymać kroku jak kiedyś. Jest najważniejszym mężczyzną w moim życiu! Pod koniec listopada trafił do szpitala, bo jego serce mimo rozrusznika coraz słabiej pracuje i ma problemy z krążeniem. Na szczęście po dwóch tygodniach wrócił do domu, ale po nowym roku ma się zgłosić na oddział kardiologiczny. Rodzina jest dla mnie najważniejsza i staram się spędzać z nimi jak najwięcej czasu, ale czasem i tak czuję, że nie robię wystarczająco dużo.

Zdrowie
Od paru lat regularnie monitoruje ciśnienie w moich oczach, a co ważniejsze czy mój nerw wzrokowy się nie uszkadza. Do tej pory było wszystko w miarę w normie, ale we wrześniu okazało się, że badania się pogorszyły, możliwe, że jaskra zaczęła postępować, więc zostałam skazana na regularne branie tabletek oraz używanie kropli do oczu. Pamiętam pierwsze co powiedziała moja mama gdy do niej zadzwoniłam: Słyszałam, że po tych kroplach rosną rzęsy (to prawda, już widzę efekty po 3 miesiącach). Szczerze, wolałabym mieć cienkie rzęsy, ale nie bać się, że stracę wzrok.

Przyjaźń
W tym roku zdecydowanie zbliżyłam się z M. Wreszcie znalazłam przyjaciółkę, z którą mogę rozmawiać o wszystkim, zawsze znajdzie dla mnie czas i mamy podobne podejście do życia. Najlepszy był tydzień na obozie wokalnym, wspólne drinki i rozmowy do późna. Wyjazd do Warszawy na spektakl Marty, wyjazd do Kielc na Domańską i wiele innych wyjść. Niestety z K coraz bardziej się od siebie oddalamy, nadal czasem się ze sobą spotkamy, ale to już nie jest to co kiedyś. Z D definitywnie zakończyłyśmy naszą znajomość, to nie będzie działać jeśli ona nic nie da od siebie. W przyszły rok patrzę z dużym optymizmem, zwłaszcza, że planujemy z M jakiś wyjazd na wakacje za granicę. Czasem nie potrzeba wielu przyjaciół, wystarczy jedna, odpowiednia osoba.

Miłość
Zaczęłam ten rok będąc w związku, kończę go jako singielka. Jest to dla mnie w pewien sposób trudne, bo chyba każdy powie, że miło jest mieć bliską osobę u swojego boku, ale z drugiej strony wiem, że tamten związek nie byłby dobry ani dla mnie, ani dla mojego byłego chłopaka na dłuższą metę. Już przez ten czas kiedy byliśmy razem wystarczająco wyniszczaliśmy się emocjonalnie. Po naszym rozstaniu długo czułam pustkę i najtrudniejsze było to, że nie miałam już do kogo napisać, gdy byliśmy razem prawie nie odrywaliśmy się od telefonu, choć pod koniec to już były najczęściej tylko kłótnie i godzenie się nawzajem. W czerwcu przy okazji egzaminów do PWST bardzo zbliżyłam się do pewnego kolegi, zaczęłam go postrzegać trochę inaczej niż do tej pory, jednak przez wakacje nie mieliśmy kontaktu. Po powrocie do szkoły w październiku kiedy zorientowałam się, że chyba się nim zauroczyłam, okazało się, że w wakacje poznał dziewczynę i zaczął się z nią spotykać. Zdziwiło mnie jak bardzo mnie to dotknęło, czułam się jakbym nie wykorzystała jakiejś szansy. Przez ten pierwszy rok w szkole kiedy mogłam się do niego zbliżyć, tkwiłam w toksycznym związku, czego wtedy nie widziałam. W między czasie przewinął się też chłopak, którego poznałam przez internet. Mieliśmy świetny kontakt, pisaliśmy bardzo dużo i o wszystkim, mieliśmy się spotkać po obronie jego pracy licencjackiej, ale do spotkania nigdy nie doszło i trochę mi z tego powodu przykro, bo czułam, że moglibyśmy się dogadać. Mam nadzieję, że przyszły rok będzie dla mnie dobry i nawet jeśli nie poznam tego jedynego to mam nadzieję, że chociaż pokocham siebie.


A jaki był Wasz rok? Jakie wydarzenie zapamiętacie najlepiej? 

Komentarze

Popularne posty